Norton Internet Security 2013 - Recenzja
#1
Dzisiejszy wpis chciałbym poświęcić pakietowi Norton Internet Security 2013. Wypada tu wspomnieć, że przez wiele lat byłem przeciwnikiem oprogramowania zabezpieczającego od Symanteca. Jeżeli ktoś miał okazję przekonać się, jak działały one w latach 2004-2007 to wie, że nie było to nic godnego pozazdroszczenia. Sytuacja diametralnie zmieniła się po pierwszym Hot Zlocie na jakim miałem okazję być i teście Nortona 360 v4.0. Pakiet okazał się zaskakująco lekki dla systemu, a zarazem w pełni zautomatyzowany. Od tamtego czasu z chęcią sięgam po kolejne wersje aby przekonać się, czy producent był w stanie dodać coś nowego równocześnie nie wprowadzając jednocześnie spadku wydajności.

[h2] Instalacja[/h2]
Instalacja niczym nie różni się w zasadzie od kilku wersji. Jest bardzo prosta i dostępna w języku polskim. Jeżeli użytkownik zechce, może zmienić katalog instalacyjny, lub zadecydować, że nie chce brać udziału w programie automatycznego zbierania anonimowych próbek z używanych aplikacji i plików. Oprócz tego pozostaje kliknięcie jednego przycisku i oczekiwanie w towarzystwie komunikatu informującego że instalacja zajmie poniżej minuty. Po jej zakończeniu pakiet startuje i jest od razu gotowy do pracy. Nie potrzebuje on ponownego uruchomienia, chociaż trzeba przyznać, że dopiero po nim ładowane są wszystkie sterowniki, jak i zapora nabiera pełnej funkcjonalności.

[join] [attachment=11] <!-- ia11 -->nis1.png<!-- ia11 -->[/attachment] |[attachment=10] <!-- ia10 -->nis2.png<!-- ia10 -->[/attachment] [/join]

[h2] Interfejs[/h2]
Interfejs podobnie jak instalacja wita nas poprawnym językiem polskim. Już teraz mogę powiedzieć, że podczas używania pakietu nie spotkałem się z nieprzetłumaczonymi fragmentami, włącznie z umową licencyjną i witrynami internetowymi z samouczkami i pomocą techniczną dla użytkowników. Po uruchomieniu nasza uwaga jest angażowana przez konieczność podania danych do konta Norton. Niestety naszły takie czasy, że teraz konta są potrzebne niemal w każdej usłudze. Zaletą w tym wypadku jest scentralizowane miejsce z możliwością podglądu naszych kluczy licencyjnych. Oczywiście nadal dostępne są 30-dniowe wersje próbne. Teoretycznie nic więcej nie musimy robić, ale w praktyce warto ręcznie uruchomić live update w celu aktualizacji. Polska wersja instalatora ma „tendencję do bycia w tyle”, więc możliwe, że znajdą się spore pakiety poprawek. Te niestety nadal w niektórych wypadkach wymagają ponownego uruchamiania komputera, chociaż przy zmianach w głównych modułach jest to wada do wybaczenia. Wracając do interfejsu, niestety coraz więcej w nim elementów powodujących otwarcie przeglądarki – w zasadzie reklama dodatkowych modułów lub płatnych usług (np. ochrona mobilna), oraz zupełnie nie pasujący link „Opinia” przy wyborze zakładek kierujący do ankiety na stronie producenta. Moim zdaniem, psuje to dobre wrażenie.

Podobnie jak poprzednie wersje, również ta pozwala nam na przejście do zakładki „wydajność” i przeglądanie statystyk wykonywanych działań, użytej pamięci i czasu procesora. Pierwotnie nie zauważyłem żadnej różnicy, ale po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z pewnego detalu – nareszcie animacja obrotu która ma miejsce podczas przełączania się między zakładkami jest płynna. Może to się wydawać nieistotne, ale we wcześniejszych wersjach miałem z tym problem, co można było uznać za lekką parodię w pakiecie tego typu. Nadal mimo wszystko uważam, że sama animacja nie jest do niczego potrzebna.

[join] [attachment=9] <!-- ia9 -->nis3.png<!-- ia9 -->[/attachment] |[attachment=8] <!-- ia8 -->nis4.png<!-- ia8 -->[/attachment] [/join]

[h2] Antywirus[/h2]
Najważniejszy moduł, czyli antywirus jest od dawna zintegrowany z chmurą producenta i zawiera kilkuwarstwową ochronę. Posiada on tradycyjne sygnatury wirusów, ale gdy tylko się da, analizuje pliki na podstawie sum kontrolnych w oparciu o dane z chmury. Zawiera ona również informacje o reputacji plików. Ostatnią linią jest system ochrony proaktywnej SONAR, monitorujący różne uchwyty. W kwestii skuteczności jest naprawdę różnie. Skanowanie paczek z zagrożeniami typu 0day na żądanie daje dosyć słabe lub przeciętne wyniki na poziomie od 40 do około 70%, co było dla mnie niezłym zaskoczeniem. Sytuacja wygląda nieco lepiej gdy przestawimy opcje skanowania na maksymalne (rezygnacja z systemu reputacji w celu zwiększenia wydajności), ale nadal nie jest to żadna rewelacja. Sprawdzian na SONARZe wykonałem na maszynie wirtualnej z Windows 8 x64 oraz Windows 7 x86 dla potwierdzenia i… Norton niestety poległ. Wyeliminował sporo zagrożeń tym mechanizmem, z jednym z wariantów Zero Accessa na czele, ale rozłożył go ransom ukash „Polska Policja”, coraz popularniejszy i zbierający żniwo wśród nieświadomych użytkowników.

Jako że jest to najważniejszy moduł całego programu, niejako spajający ze sobą wszystkie inne, właśnie tu postanowiłem wspomnieć o wpływie pakietu na działanie komputera. Od mojego pierwszego kontaktu z „odnowionym” Nortonem nieco minęło, a program działa w najgorszym wypadku równie dobrze. Mam jednak wrażenie, że z wersji na wersję działa nieco szybciej, co zdają się potwierdzać wyniki z managera zadań. Krótko mówiąc: pakiet jest wzorem do naśladowania pod tym względem. W zasadzie nie czuć, że mamy jakiegoś antywirusa, startowanie systemu ani aplikacji nie jest spowolnione, podobnie jak i listowanie zawartości sporych katalogów. Całość opiera się na dwóch procesach, które typowo konsumowały 12-15 MB RAM, zaś szczytowo było to około 230 MB (acz sytuacja taka była niezwykle rzadka). Oba z nich nie figurują w piątce najbardziej zachłannych na czas procesora aplikacji. Wystarczy napomknąć, że po kilku godzinach pracy komputera działający w tle Dropbox miał na liczniku ponad dwa razy dłuższy czas niż Norton. Dysk również nie jest mocno angażowany. Zapisów jest niewiele, odczytów już sporo więcej, ale nie jest to odczuwalne, zarówno na SSD jak i HDD. W porównaniu do wcześniej testowanego BitDefendera, czy nawet wbudowanego w Windows 8 Defendera (MSE) pakiet cechuje się najwyższą kulturą pracy. Oby tak dalej w kolejnych odsłonach.

[join] [attachment=7] <!-- ia7 -->nis5.png<!-- ia7 -->[/attachment] |[attachment=6] <!-- ia6 -->nis6.png<!-- ia6 -->[/attachment] [/join]

[h2] Ochrona www, ochrona tożsamości i antyspam[/h2]
Czym byłby pakiet internet security bez ochrony www? Oczywiście Norton skanuje przeglądanie przez nas strony i radzi sobie z tym całkiem nieźle. Problem pojawia się przy dodatkach do przeglądarek. O ile Chrome i Internet Explorer są cały czas wspierane nawet w najnowszych wersjach, o tyle z Firefoksem na ogół są problemy, a o istnieniu Opery producent jakby nie wiedział. Dobrze, że przynajmniej skanowanie pobieranych plików działa na wszystkich z nich. W przeciwieństwie do testowanego przeze mnie jakiś czas temu pakietu BitDefendera, w wypadku Nortona nie spotkałem się ze spowolnieniem ładowania stron internetowych, zarówno szyfrowanych jak i nieszyfrowanych.

Znajdziemy tu również ochronę poczty email oraz moduł antyspamowy, ale obsługuje tylko Outlooka i Outlooka Expressa… zaraz zaraz, jakiego Expressa? Przecież ten program to już jakiś relikt przeszłości. Rozumiem, gdyby to była poczta z pakietu Live Essentials, no ale nie, chodzi o starego Expressa. Jeżeli dorzucimy do tego fakt, że domyślanie skanowany jest tylko SMTP i POP3 (obsługi IMAPa czy MAPI nie ma wcale) po portach nieszyfrowanych, to użyteczność tak ze skanowania poczty jak i antyspamu jest niewielka. Jedyna zaleta to fakt, że program działa bezproblemowo z najnowszym Outlookiem 2013.

[join] [attachment=5] <!-- ia5 -->nis7.png<!-- ia5 -->[/attachment] |[attachment=4] <!-- ia4 -->nis8.png<!-- ia4 -->[/attachment] [/join]

Ostatnim elementem jest ochrona prywatności. Zapewnia to wbudowany menager haseł i innych poufnych danych (notabene, od jakiegoś czasu dystrybuowany również jako oddzielna, darmowa aplikacja). Jeżeli nasza przeglądarka jest z nim zgodna, nie będzie problemu – wypełniamy gotowe formularze, a później autoryzujemy ich użycie na konkretnych stronach. Wadą jest właściwie brak możliwości użycia dwóch tożsamości na tej samej witrynie, z czym np. LastPass nie ma żadnego problemu.

[h2] Zapora sieciowa oraz HIPS[/h2]
Pakiet Nortona w tej wersji jest już wyposażony w zaporę sieciową i… dla większości użytkowników to już tyle. Jest ona w pełni automatyczna, w zasadzie nie spotkałem się z sytuacją w której pytałaby o typ sieci, czy też uprawnienia aplikacji do połączenia. Jeżeli chcemy, to po chwili przekopywania ustawień w końcu odnajdziemy te dotyczące reguł globalnych jak i dla poszczególnych programów. Możemy je jednak dowolnie edytować. Możliwe jest również uruchomienie trybu interaktywnego, ale wtedy możemy zostać zasypani dosyć konkretną ilością komunikatów. Zgodnie z pomocą techniczną firmy Symantec można dowiedzieć się, że dostęp do sieci jest zapewniony tylko znanym, bezpiecznym procesom. Inne, nieznane lub podejrzane są automatycznie blokowane. Jak napisałem, nie udało mi się takowego znaleźć, więc albo baza zaufanych plików jest tak gigantyczna, albo występowały jakieś problemy.

Zapora posiada również coś na kształt modułu HIPS, co zostało nazwane jako zaawansowane monitorowanie zdarzeń (acz ich ilość nie jest zbyt wielka). Domyślnie działa… dobrze sądzicie, w sposób całkowicie automatyczny. Możliwe jest włączenie ręcznego decydowania, ale jest to opcja chyba tylko dla fanów okienek, bo naprawdę jesteśmy wtedy przygniatani komunikatami. Przypomina to wcześniejsze wersje pakietu Comodo. Kolejnym dodatkiem jest mapa zabezpieczeń sieci. Pozwala ona zarządzać sieciami do których jesteśmy podłączeni – ustalać globalny stopień zaufania do nich, jak i dla każdego z wykrytych urządzeń oddzielnie. Moduł ten prawidłowo wykrył połączenie VPN realizowane za pomocą oprogramowania OpenVPN, za co należy się plus.

[join] [attachment=3] <!-- ia3 -->nis9.png<!-- ia3 -->[/attachment] |[attachment=2] <!-- ia2 -->nis10.png<!-- ia2 -->[/attachment] [/join]

[h2] Manager zasobów[/h2]
Od jakiegoś czasu nieodłącznym elementem zarówno Nortona Internet Security jak i Nortona 360 jest monitorowanie wydajności. Pakiet informuje nas komunikatem gdy jakiś program przez dłuższy czas angażuje sporo zasobów takich jak czas procesora, czy pamięć RAM. Pozwala to na wykrycie podejrzanych procesów działających w tle i obciążających komputer, lub takich, o których po prostu zapomnieliśmy np. maszyna wirtualna podczas pracy na baterii. Z poziomu pakietu możemy również dowiedzieć się o tym co mamy w autostarcie, w dosyć dokładny sposób. Informacje te przedstawiają informacje o reputacji z chmury, szczegółach każdej aplikacji, oraz wpływie na zasoby komputera. Użytkownik może je wyłączyć, lub opóźnić ich uruchamianie, jeżeli nie muszą startować od razu.

[h2] Inne elementy[/h2]
Na koniec chciałbym wspomniećpozostałych, mniej znaczących częściach tego pakietu. Domyślnie nie posiada on kontroli rodzicielskiej, ale możemy w prosty sposób doinstalować tą funkcję wcześniej pobierając ją z sieci, jest ona darmowa). Ustawienia są zabezpieczane hasłem i mogą być kontrolowane zdalnie. Podobnie ma się sprawa z Norton Management, czyli modułem pozwalającym na zarządzanie wszystkimi posiadanymi przez nas produktami tej marki. Próbowałem i z poziomu strony www można było w zasadzie tylko zdalnie zainstalować kontrolę rodzicielską, spodziewałem się czegoś więcej.

Z poziomu głównego interfejsu możemy przeskanować witryny internetowe przy pomocy Norton Safe Web, chociaż uważam to za mało przydatne, skoro oznaczenia i tak otrzymujemy w wynikach wyszukiwania. Dla zainteresowanych dostępny jest rozbudowany moduł historii zabezpieczeń, gdzie dowiemy się dokładnie co-gdzie-i-jak działo się na naszym komputerze, ale od samego początku automatyka pakietu zupełnie do tego nie zachęca.

[join] [attachment=1] <!-- ia1 -->nis11.png<!-- ia1 -->[/attachment] |[attachment=0] <!-- ia0 -->nis12.png<!-- ia0 -->[/attachment] [/join]

[h2] Podsumowanie[/h2]
Zaczynałem od wspomnienia o Hot Zlocie i chyba na nim również zakończę. Tamta styczność z produktem Nortona zbudowała we mnie zainteresowanie tymi pakietami, głównie za sprawą wysokiej wydajności. Brak wpływu na działanie komputera, oraz automatyka na takim poziomie powodują, że nie jestem w stanie go nie polecić. Posiada on niemalże komplet zabezpieczeń, a cena jest konkurencyjna. Trzeba jednak sobie zadać pytanie: jak długo to jeszcze potrwa? Z wersji na wersję widocznych zmian jest coraz mniej, a niektóre elementy takie jak antyspam przestają być użyteczne ze względu na swoje ograniczenia. Dzisiaj daję czwórkę z plusem, nieco na wyrost, ale i jako zachętę dla nowych wersji, od których oczekuję wprowadzenia nowych form zabezpieczeń.


[h3] Na plus:[/h3]
  • fenomenalna wydajność
  • wiele warstw ochrony
  • polska wersja, dobre wsparcie
  • cena


[h3] Na minus:[/h3]
  • przeciętna skuteczność na żądanie
  • niepraktyczny antyspam
  • niewielkie zmiany względem poprzedniej wersji
  • sporo opcji jest zbyt automatycznych


Załączone pliki Miniatury
                                               
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości