01.03.2010, 21:02
Choć ten popularny serwis nie łamie polskiego prawa, jest to raczej zasługa licznych niedopowiedzeń rodzimego ustawodawcy, niż wysokiego poczucia moralności twórców RapidShare.
W sieci znany jest przede wszystkim jako gigantyczna baza pirackiej muzyki, filmów, gier czy książek. Sprytna konstrukcja serwisu sprawia, iż od wielu miesięcy nie mogą "dobrać się" do niego najlepsi prawnicy i organizacje dbające o przestrzeganie praw autorskich z całego świata, choć wiele wskazuje na to, że w końcu nastąpił przełom.
Tak zawzięci okazali się amerykańscy - i tu niespodzianka - wydawcy książek! Bedford, Cengage Learning, Elsevier, Freeman and Worth, Macmillan, John Wiley & Sons, Pearson Education oraz The McGraw-Hill Companies, czyli wydawnictwa znane główne z działalności edukacyjnej kilka dni temu wygrały sprawę prowadzoną przed sądem okręgowym w Hamburgu.
Spółka Rapidshare została zmuszona nie tylko do usunięcia wszystkich materiałów naruszających prawa autorskie powyższych wydawców, ale także do permanentnego uniemożliwienia publikacji tychże w najbliższej przyszłości. To z kolei wiąże się z koniecznością rozpoczęcia filtrowania wgrywanych przez użytkowników treści (pod groźbą dotkliwych kar pieniężnych).
Rapidshare zapowiada apelację zrzucając całą winę na internautów, jak wielokrotnie miało to już miejsce w przeszłości. Serwis podkreśla, że jego zadaniem jest udostępnianie miejsca pod hostowanie plików, a jak korzystają z tego internauci nie jest już ich zmartwieniem. Jedno jest pewne - jeśli apelacja zostanie odrzucona, koniec Rapidshare, przynajmniej w formie raju dla piratów, jest bliski.
Źródło: PRWeb
W sieci znany jest przede wszystkim jako gigantyczna baza pirackiej muzyki, filmów, gier czy książek. Sprytna konstrukcja serwisu sprawia, iż od wielu miesięcy nie mogą "dobrać się" do niego najlepsi prawnicy i organizacje dbające o przestrzeganie praw autorskich z całego świata, choć wiele wskazuje na to, że w końcu nastąpił przełom.
Tak zawzięci okazali się amerykańscy - i tu niespodzianka - wydawcy książek! Bedford, Cengage Learning, Elsevier, Freeman and Worth, Macmillan, John Wiley & Sons, Pearson Education oraz The McGraw-Hill Companies, czyli wydawnictwa znane główne z działalności edukacyjnej kilka dni temu wygrały sprawę prowadzoną przed sądem okręgowym w Hamburgu.
Spółka Rapidshare została zmuszona nie tylko do usunięcia wszystkich materiałów naruszających prawa autorskie powyższych wydawców, ale także do permanentnego uniemożliwienia publikacji tychże w najbliższej przyszłości. To z kolei wiąże się z koniecznością rozpoczęcia filtrowania wgrywanych przez użytkowników treści (pod groźbą dotkliwych kar pieniężnych).
Rapidshare zapowiada apelację zrzucając całą winę na internautów, jak wielokrotnie miało to już miejsce w przeszłości. Serwis podkreśla, że jego zadaniem jest udostępnianie miejsca pod hostowanie plików, a jak korzystają z tego internauci nie jest już ich zmartwieniem. Jedno jest pewne - jeśli apelacja zostanie odrzucona, koniec Rapidshare, przynajmniej w formie raju dla piratów, jest bliski.
Źródło: PRWeb
WIN11
Ventura
Ventura