35 mil. Euro kary dla H&M za naruszenie przepisów o RODO
#1
Niedawno czytałem, że H&M likwidują tradycyjne sklepy i przenoszą dużą część działalności do internetu. Wtedy pomyślałem, że to podporządkowanie się takim właśnie tendencjom w wyniku pandemii i jej fatalnych skutków dla wyników sprzedażowych. Obawiam się jednak, że sprawa wygląda inaczej i chyba nawet poważniej, o czym tu

Cytat:Do grona nieszczęśników 1 października 2020 roku dołączyła niemiecka spółka H&M Hennes & Mauritz Online Shop A.B. & Co. KG (dalej: „H&M”) z niebagatelną sumą 35,258,708 euro. Głównym powodem nałożenia kary była zbyt duża ingerencja H&M jako pracodawcy w dane pracowników, w tym te dotyczące ich życia prywatnego.


Stan faktyczny

Niemiecki (a dokładniej hamburski) organ nadzorczy ustalił, że co najmniej od 2014 roku część pracowników H&M poddawana była szczegółowej „obserwacji”, a wnioski poczynione w jej toku utrwalane były w formie notatek na dysku sieciowym. Standardem było, że po nieobecności pracownika w pracy – niezależnie od tego, czy była ona spowodowana urlopem, chorobą itp. – przełożony przeprowadzał z nim tzw. „rozmowę powitalną”. Brzmi sympatycznie, natomiast celem tych rozmów była nie tyle koleżeńska wymiana wrażeń z wakacji, ale również, np. w przypadku urlopu chorobowego, ustalenie (i odnotowanie) objawów danej choroby i wydanej przez lekarzy diagnozy. Co ciekawe (i niepokojące), niektórzy przełożeni zdobywali nawet szczegółową wiedzę na temat życia prywatnego pracowników podczas zwykłych rozmów towarzyskich na korytarzu – nierzadko dotyczącą problemów rodzinnych czy przekonań religijnych – i utrwalali zebrane informacje w formie elektronicznej. Szacuje się, że dostęp do tak zebranych informacji mogło mieć nawet 50 osób z kadry kierowniczej firmy.

Należy podkreślić, że takie „notatki” o pracownikach były sporządzane z dużą szczegółowością i przechowywane przez bardzo długi czas, co umożliwiało śledzenie rozwoju poszczególnych zagadnień (wyobrażamy sobie, że działało to na zasadzie „czy pracownik, który chodzi na terapię małżeńską w końcu się rozwiedzie, a jeśli tak, to czy wpadnie w depresję i zwróci się do psychologa” itp.). Informacje zebrane w ten sposób wykorzystywane były z jednej strony do skrupulatnej oceny wydajności danego pracownika, z drugiej zaś do tworzenia szczegółowego profilu pracownika, przydatnego do podejmowania decyzji dotyczących zatrudnienia (np. czy dana osoba nadaje się na menedżera lub czy może firma powinna się z nią pożegnać, bo jej stan psychiczny nie rokuje zbyt dobrze).
Cytat za

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


Okazuje się jednak, że i w temacie inwigilacji pracowników mamy ostatnio swój udział, o czym donosi Money.pl w artykule "Sprawa H&M to początek. W Polsce pracodawcy też "inwigilują" nas na całego"

Cytat:Małgorzata Marczulewska, prezes Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom informuje, że od kilku miesięcy zauważyli wzmożoną liczbę spraw związaną z wnikliwszą weryfikacją pracowników pod kątem spędzania ich czasu wolnego, ale nie tylko. Interesuje ich również wiele prywatnych sfer życia pracownika: jego stan zdrowia czy kontakty.

- Dochodziło do sytuacji, gdy np. pracodawcy odmawiali pracownikowi urlopu, bo w uzasadnieniu wpisywał on, że zamierza tego dnia udać się na ślub, wesele lub nawet pogrzeb – informuje Marczulewska.
Dodaje, że otrzymali informacje o zespołach, w których menadżerowie przygotowali dokładne wytyczne sugerujące np. zaniechania chodzenia do kin i na koncerty czy spotykania się w większych grupach przyjaciół.
- Jeden z pracowników zgłosił się do naszego stowarzyszenia z problemem wewnątrzorganizacyjnej nagany, która była efektem organizacji imprezy integracyjnej. Warto nadmienić, że nastąpiła ona po godzinach pracy. Pracodawca uznał to za narażanie się na niebezpieczeństwo i nieodpowiedzialność – podaje przykłady Marczulewska.
Pracodawcy również wnikliwiej podchodzą do tego, w jakim stanie zdrowia są pracownicy.

- O ile fakt zachorowania na COVID-19 jest nie do ukrycia, tak wymaganie od pracownika, by np. zgłaszał czy osoba, którą zna osobiście, jest chora bądź poddana kwarantannie, można już uznać za nadgorliwość i sytuację poza obszarem koniecznej dla pracodawcy wiedzy – uważa nasza rozmówczyni.
Szefowie zbierają informacje poufne
Podobnego zdania jest również Paweł Śmigielski, dyrektor Departamentu Prawnego OPZZ. W jego przekonaniu pracodawcy pod pretekstem walki z COVID-19 zbierają informacje poufne, do których nie powinni mieć w żadnym razie dostępu.
Źródło

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze"
"Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości