Cytat:Pod wpływem lobbingu branży reklamowej w ostatniej wersji rozporządzenia ePrivacy pojawił się przepis, który legalizuje ciasteczka i skrypty śledzące dla tych usług, które utrzymują się z reklam. Za tą zmianą kryje się prosta logika: zamiast pytać użytkowników o zgodę (która i tak w wielu przypadkach okazuje się fikcją), uznajmy, że śledzenie jest niezbędne do świadczenia usługi, i już. Jeśli ta propozycja utrzyma się w dalszych negocjacjach – a te zależą m.in. od stanowiska polskiego rządu – będziemy mieli już tylko jedno wyjście chroniące prywatność: nie korzystać z komercyjnego Internetu.
(...)
Większość polskich portali informacyjnych i sklepów internetowych postawiła na pozyskiwanie zgody, ale w praktyce tak zaprojektowane, że trudno jej było (przez nieuwagę albo w wyniku narastającej frustracji) nie udzielić. Po prostu każda czynność użytkownika – od zamknięcia irytującego okienka po przejście do serwisu – była traktowana jako zaakceptowanie narzuconych reguł (por. opisywane przez nas złe praktyki).
Takie praktyki nie są zgodne ani z duchem, ani z literą obowiązującego prawa. Pierwsze pozwy dotyczące wymuszonej zgody już czekają na rozpoznanie (w tym głośne pozwy NOYB, organizacji założonej przez Maxa Schremsa). To tylko kwestia czasu, by pojawiły się decyzje sądów i organów ochrony danych osobowych kwestionujące to, co się dzieje na portalach internetowych. Nie można uznać przeskrolowania strony za świadomie udzieloną zgodę na przekazanie danych dziesiątkom firm, których nazwy pojawiają się dopiero po kliknięciu „więcej informacji”. Szczególnie, jeśli nigdzie nie ma mowy ani o celach, ani o zakresie przetwarzanych danych.
Firmy z branży reklamy interaktywnej wiedzą, że stąpają po kruchym lodzie i że naginają lub wręcz łamią przepisy obwarowane wysokimi sankcjami. Dlatego izby reprezentujące ich interesy w Brukseli walczą o kolejne wyłomy w rozporządzeniu ePrivacy, które ma uzupełniać i uszczegóławiać przepisy RODO w odniesieniu do biznesu internetowego. Ostatnia wersja rozporządzenia, nad którą właśnie dyskutują w Brukseli przedstawiciele rządów (w Polsce te prace prowadzi Ministerstwo Cyfryzacji) jest dowodem na to, że ich naciski przynoszą spodziewane efekty.
Treść nowego przepisu może nie być jasna, ale intencje lobby zabiegającego o ten i podobne wyłomy w ePrivacy są klarowne: chodzi o to, żeby zalegalizować model biznesowy oparty na komercjalizacji danych. Drogą do tego jest oficjalne (na poziomie prawa) przyjęcie, że podstawą darmowych usług, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić, jest możliwość śledzenia naszych zachowań i że na ten transakcyjny element po prostu nie możemy się nie zgodzić.
W praktyce oznaczałoby to zmuszenie użytkowników do przekazywania ich danych do celów reklamowych, wbrew ich intencjom i racjonalnym oczekiwaniom. Wyobraźmy sobie, że zaczynam korzystać z aplikacji, która monitoruje moją kondycję fizyczną, trasy i czas treningów etc. Oczekuję, że to narzędzie pomoże mi lepiej zaplanować swoją aktywność fizyczną, ale nie chcę, żeby dane o moim zdrowiu czy lokalizacji były przekazywane innym firmom (i np. w przyszłości wpłynęły na oferty produktów ubezpieczeniowych, które do mnie trafią). Jeśli europejski ustawodawca przyjmie, że śledzenie w pakiecie z darmowymi usługami jest obowiązkowe, nie będę mogła się temu nawet sprzeciwić.
"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze" "Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"
W piątek Rada Unii Europejskiej odrzuciła projekt rozporządzenia ePrivacy wypracowany przez fińską prezydencję. W efekcie użytkownicy dłużej poczekają na reformę odpowiadającą na palące problemy związane z wykorzystywaniem śledzących technologii.
Rozporządzenie ePrivacy, nazywane „młodszą siostrą RODO”, miało doprecyzowywać i uzupełniać rozporządzenie o ochronie danych w kontekście komunikacji elektronicznej. Unia Europejska nad tekstem ePrivacy pracuje już od 2017 r. Wersja przedłożona do zatwierdzenia komitetowi stałych przedstawicieli państw członkowskich była daleka od idealnej. Wprowadzała możliwość śledzenia użytkowników bez ich zgody, wyrzucała do kosza zapisy o domyślnych ustawieniach prywatności, wprowadzała furtkę do stworzenia przepisów o retencji danych telekomunikacyjnych na potrzeby państwa i… kolejne filtry (tym razem pod pretekstem walki z obrazami seksualnego wykorzystania dzieci). Choć była to najgorsza propozycja z dotychczasowych, to jej odrzucenie wcale nie jest tak słodkie, jak mogłoby się wydawać.
"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze" "Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"
Xiaomi pozwala na nagrywanie doraźne w trakcie rozmowy lub każdą rozmowę i wtedy możemy ustawić to w opcjach rozmowy
"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze" "Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"
Mam smartfon Xiaomi, ale z serii Android One i tutaj nie ma opcji nagrywania podczas wykonywania i trwania połączenia, a przynajmniej nie mogę zlokalizować.
Jak wchodzisz w połączenia, to na dole obok zielonego symbolu słuchawki będziesz mógł mieć symbol złożony z trzech kreseczek. Tam są opcje połączeń i tam można znaleźć opcje nagrywania.
"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze" "Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"
Faktycznie wygląda, że u Ciebie nie ma tej opcji...albo wciąż jest gdzieś głęboko zaszyta U mnie "kropeczki" czyli rozwijana klawiatura numeryczna jest z prawej strony słuchawki, po lewej są opcje dodatkowe, których na screenach nie widać. Z tego, co doczytałem, to ta seria Xiaomi bazuje na czystym Androidzie i to chyba przyczyna, że tej funkcji brak...została wycięta z systemu - o czym było wyżej - przez dewelopera i w takiej formie jest dalej rozwijana w oficjalnej postaci.
"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze" "Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"