24.10.2017, 18:59
Znów odświeżę temat (i pochwalę się, a co!), bo choć pogoda już nie rozpieszcza, to chociaż można podsumować co było, a działo się oj działo
Zostałem z jednym rowerem, przełajowym, który okazał się strzałem w dziesiątkę. 1,5 miesiąca (lipiec i sierpnień) to ponad 2000 km na rowerze... zresztą wrzesień jak tylko była pogoda też było super - w trakcie tego wszystkiego wyścig kolarski ("Boższe, co tam się działo!") oraz taki już bardziej turystyczny maraton rowerowy dookoła jednej z miejscowości.
Poza tym, maaaasa wycieczek - Bolesławiec i okolice, podobnie Jelenia Góra, Karpacz i przełęcz Okraj, ostatnio Świeradów i singletracki bo miałem jechać do Czech, ale po 2 km urwał mi się hak przerzutki więc na miejscu wypożyczyłem rower aby nieco poszaleć. Że nie wspominając o jakichś mniejszych "lokalnych' wypadach
Zaprawdę powiadam Wam, rower to cała masa pozytywnej energii
Niech zachętą będzie kilka fotek
Do tego trzeba przyznać, najbardziej kontuzyjny rok - na MTB bark, potem zaliczyłem szorowanie po asfalcie i nieźle zdarłem prawą stronę. We wrześniu skręcony kciuk przy jakimś mini-upadku a ostatnio rower stwierdził że się zatrzyma, ja stwierdziłem że uczę się latać i zaś była obita nieco jedna strona... ALE.. i tak było warto
Obecnie ze względu na pogodę coraz więcej biegania - udział w lokalnych biegach, coraz lepiej to wychodzi.
Zostałem z jednym rowerem, przełajowym, który okazał się strzałem w dziesiątkę. 1,5 miesiąca (lipiec i sierpnień) to ponad 2000 km na rowerze... zresztą wrzesień jak tylko była pogoda też było super - w trakcie tego wszystkiego wyścig kolarski ("Boższe, co tam się działo!") oraz taki już bardziej turystyczny maraton rowerowy dookoła jednej z miejscowości.
Poza tym, maaaasa wycieczek - Bolesławiec i okolice, podobnie Jelenia Góra, Karpacz i przełęcz Okraj, ostatnio Świeradów i singletracki bo miałem jechać do Czech, ale po 2 km urwał mi się hak przerzutki więc na miejscu wypożyczyłem rower aby nieco poszaleć. Że nie wspominając o jakichś mniejszych "lokalnych' wypadach
Zaprawdę powiadam Wam, rower to cała masa pozytywnej energii
Niech zachętą będzie kilka fotek
Do tego trzeba przyznać, najbardziej kontuzyjny rok - na MTB bark, potem zaliczyłem szorowanie po asfalcie i nieźle zdarłem prawą stronę. We wrześniu skręcony kciuk przy jakimś mini-upadku a ostatnio rower stwierdził że się zatrzyma, ja stwierdziłem że uczę się latać i zaś była obita nieco jedna strona... ALE.. i tak było warto
Obecnie ze względu na pogodę coraz więcej biegania - udział w lokalnych biegach, coraz lepiej to wychodzi.