12.09.2016, 21:53
Ja tam aż takich długich wypraw sobie nie robiłem... no, prawie. Trzycyfrowa trasa rzeźbą młodoglacjalną też fajna rzecz a pod koniec to jechałem wolniej, niż zazwyczaj chodzę Góralem, nie tam żadne cuda techniki, ot, jedzie, hamuje, zmienia biegi... Za rzadko jeżdżę, żeby chciało mi się wydawać kilka koła na części, i jeszcze to składać. Czemu góral - raczej z przyzwyczajenia, całe dzieciństwo takowe miałem. Nie będę wnikał co do różnic między typami, bo się nie znam, dość powiedzieć, że tak zupełnie to się nie marnuje, bo jednak dosyć regularnie zjeżdżam z asfaltu w jakieś błotko czy kamyczki Mimo, że zazwyczaj po płaskim.
Rower polecam jako rozrywkę i do pozwiedzania okolicy - jak się wyjedzie poza obszar zainteresowania przewodników turystycznych okazuje się, że wieś to nie tylko dicho w sobotnie wieczory, a polska prowincja może być ciekawsza niż last minute w Grecji
A jak w drodze powrotnej (trasa raczej jednokierunkowa) i trzeba na oparach dociągnąć kolejną godzinkę... bezcenne
Rower polecam jako rozrywkę i do pozwiedzania okolicy - jak się wyjedzie poza obszar zainteresowania przewodników turystycznych okazuje się, że wieś to nie tylko dicho w sobotnie wieczory, a polska prowincja może być ciekawsza niż last minute w Grecji
A jak w drodze powrotnej (trasa raczej jednokierunkowa) i trzeba na oparach dociągnąć kolejną godzinkę... bezcenne
Człowiek, któremu zazdroszczą najlepszych pomysłów na sygnatury...