20.04.2015, 13:10
W sumie gdzie indziej się rozpisałem, to postanowiłem i tutaj wrzucić.
Przejmuję ten temat z myślą o tym, aby był ogólnie o sporcie. Nie tylko IT się przecież człek zajmuje, prawda?
Kiedyś nie uprawiałem żadnego sportu, co nie ukrywajmy, negatywnie odbiło się na mojej wadze. Jeszcze latem 2013 roku byłem w okolicach 98 kg (przy wzroście poniżej 180 cm) no i w zasadzie mięśni to tam nie było... ale to było dawno temu, teraz to wygląda inaczej i nie ma tygodnia bez wysiłku
Sporo śmigam na rowerze tj. sporo w porównaniu do raczej większości osób, bo z zawodowcami mierzyć się nie mogę. W tamtym roku zdecydowałem się na rower crossowy i to był strzał w dziesiątkę <3 O wiele przyjemniejsza jazda niż na góralu... teraz marzę o kolarzówce i połykaniu kilometrów. Być może niebawem się uda w takową, choć nieco wiekową wyposażyć.
Do tego siłownia. Nieprofesjonalna, bo mam za daleko, aby opłacało się jeździć - taka sobie domowa, ławeczka, gryf prosty, gryf łamany, nieco hantli. Ćwiczę 2 razy w tygodniu po około godzince, raz "na wszystkie partie" (jak ktoś mi zarzuci, że tak się nie powinno: marudzenie, jedni robią, inni nie i tyle), a raz tylko plecy. W szczególności martwy ciąg mi przypadł do gustu i o ile w wyciskaniem radzę tak sobie, o tyle z tym naprawdę nieźle - w zasadzie leci wtedy tyle, ile dam radę założyć, około 100 kg. Przydałoby się coś jeszcze, wyciąg, do tego koniecznie drążek, no ale nie ma gdzie postawić. Oprócz siłki są codzienne poranne ćwiczenia, kalistenika: pompki, półbrzuszki, przysiady.
Od tego roku czasami też biegam, acz już dwie kontuzje zaliczyłem, więc z tym bardzo ostrożnie. Piszczele jeszcze słabe
Przejmuję ten temat z myślą o tym, aby był ogólnie o sporcie. Nie tylko IT się przecież człek zajmuje, prawda?
Kiedyś nie uprawiałem żadnego sportu, co nie ukrywajmy, negatywnie odbiło się na mojej wadze. Jeszcze latem 2013 roku byłem w okolicach 98 kg (przy wzroście poniżej 180 cm) no i w zasadzie mięśni to tam nie było... ale to było dawno temu, teraz to wygląda inaczej i nie ma tygodnia bez wysiłku
Sporo śmigam na rowerze tj. sporo w porównaniu do raczej większości osób, bo z zawodowcami mierzyć się nie mogę. W tamtym roku zdecydowałem się na rower crossowy i to był strzał w dziesiątkę <3 O wiele przyjemniejsza jazda niż na góralu... teraz marzę o kolarzówce i połykaniu kilometrów. Być może niebawem się uda w takową, choć nieco wiekową wyposażyć.
Do tego siłownia. Nieprofesjonalna, bo mam za daleko, aby opłacało się jeździć - taka sobie domowa, ławeczka, gryf prosty, gryf łamany, nieco hantli. Ćwiczę 2 razy w tygodniu po około godzince, raz "na wszystkie partie" (jak ktoś mi zarzuci, że tak się nie powinno: marudzenie, jedni robią, inni nie i tyle), a raz tylko plecy. W szczególności martwy ciąg mi przypadł do gustu i o ile w wyciskaniem radzę tak sobie, o tyle z tym naprawdę nieźle - w zasadzie leci wtedy tyle, ile dam radę założyć, około 100 kg. Przydałoby się coś jeszcze, wyciąg, do tego koniecznie drążek, no ale nie ma gdzie postawić. Oprócz siłki są codzienne poranne ćwiczenia, kalistenika: pompki, półbrzuszki, przysiady.
Od tego roku czasami też biegam, acz już dwie kontuzje zaliczyłem, więc z tym bardzo ostrożnie. Piszczele jeszcze słabe