Panowie...dokładnie 30 lat temu, w styczniu 1986 zaraz po Nowym Roku zameldowałem się jak blisko dwie setki podobnych mnie po studiach w Grudziądzu w szkole dla podchorążych. 4 miesiące szkółki to koszmar dla większości z nas wtedy...nie zapomnę biegania do mycia, na co dawano nam na początku 2 minuty...tak, 2 minuty i ani sekundy dłużej, bo zaraz potem kolejna grupa około 20 facetów wpadała do łazienki w tym samym celu czyli żeby zepchnąć poprzednika i umyć choćby twarz i jedną nogę...drugą myło się przy okazji, a w gębie często zostawała pasta do zębów. Kąpiele?...raz na tydzień, chyba że miało się służbę, to wtedy po służbie miało się dodatkową i do tego zwolnienie na resztę dnia z zajęć dla pozostałych.
Nie wspomnę o zaprawach porannych, na które wybiegało się w trampach na śnieg, o litrach potu, które się na wylewało na poligonie...o czołganiu w śniegu i atakowaniu wymyślonego wroga w tyralierze pod górę w maskach gazowych na twarzy...jak ktoś został z tyłu, wszyscy musieli powtarzać manewr...o braku oddechu, mroczkach przed oczami i cygaretach, które się "połykało" prze 2 minuty wolnego na palenie. Kurde...a warty w nocy, kiedy śnieg sypie, że nic nie widać, wieje tak, że nic już nie czujesz...kiedy chowasz się w zaspie, żeby nie przemarznąć, a potem wracasz i masz 3 godziny snu...a ból, przeziębienia, chore ścięgna i trampki jako jedyne lekarstwo, bo lekarz tyle zalecił...
Szkoda gadać...ale nie przestanę powtarzać, że wojsko przydaje się każdemu mężczyźnie...że czasem sponiewiera i doprowadzi do skraju wszelkiej wytrzymałości...ale chyba tak ma być.
Nie wspomnę o zaprawach porannych, na które wybiegało się w trampach na śnieg, o litrach potu, które się na wylewało na poligonie...o czołganiu w śniegu i atakowaniu wymyślonego wroga w tyralierze pod górę w maskach gazowych na twarzy...jak ktoś został z tyłu, wszyscy musieli powtarzać manewr...o braku oddechu, mroczkach przed oczami i cygaretach, które się "połykało" prze 2 minuty wolnego na palenie. Kurde...a warty w nocy, kiedy śnieg sypie, że nic nie widać, wieje tak, że nic już nie czujesz...kiedy chowasz się w zaspie, żeby nie przemarznąć, a potem wracasz i masz 3 godziny snu...a ból, przeziębienia, chore ścięgna i trampki jako jedyne lekarstwo, bo lekarz tyle zalecił...
Szkoda gadać...ale nie przestanę powtarzać, że wojsko przydaje się każdemu mężczyźnie...że czasem sponiewiera i doprowadzi do skraju wszelkiej wytrzymałości...ale chyba tak ma być.
"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze"
"Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"
"Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"